czwartek, 8 sierpnia 2013

Bardzo Wazne !

Wiem, ze zapewne liczyliście, że pojawi się tu nowy rozdział, lecz musze was rozczarować. Nowego rozdziału nie będzie chyba aż do następnego tygodnia. A dlaczego? Rozwaliłam laptopa dzień po dodaniu ostatniego rozdziału i totalnie się załamałam. Miałam dodać nowy rozdział na tablecie, ale okazało się, że nie odbiera mi tam internet, później chciałam zalogować się na telefonie i coś dodać, ale w wersji dla telefonów komórkowych nie było możliwości logowania się! No myślałam, że szlak mnie trafi!!! Ale ostatecznie znalazłam przycisk " widok jak w komputerze" i udało mi się zalogować, więc piszę do was...
zdaję sobie sprawę, że przez moją tak długą nieobecność na blogu straciłam mnóstwo czytelników.  Przepraszam was... wiem, znowu przepraszam, ale nie mam wyjścia ; ( nastepna notka będzie za około tydzień, kiedy tylko mój laptop wróci z naprawy. Liczę,  że nie opuściłyście mojego bloga, lub powrócicie do czytania. Już mnie palce bolą od pisania, więc nie będę mówić jak bardzo was uwielbiam i kocham. ;*** chyba to juz wiecie :** ? Kolejnymi osobami, które chciałabym przeprosić są wszystkie blogerki, ktorych bloga czytam i komentuje. Was też bardzo przepraszam za tak długą nieobecność.  Kocham was i wasze blogi i gdy tylko będę miała dostęp do laptopa wszystko nadrobie! ;****
Teraz czas, aby przyznać wam się do czegoś. ;/ ; ((
nie miałam pojęcia co miałam z tym wszystkim robic! Byłam pewna, ze zapomniałyście o mnie... zastanawiałam sie nad usunięciem bloga. Gdybym poważnie tego wszystkiego nie przemyślała, to prawdopodobnie teraz pisała bym coś w stylu : " bardzo was Przepraszam, ale usuwam bloga". Miałam kilka przemyśleń. .. pierwszym z nich było usunięcie lub zawieszenie bloga. Ale była to ostateczność. Na samą myśl o tym zaczynałam płakać.  Doszłam już tak daleko!!! 20 rozdziałów, stałe czytelniczki, ponad 10 tys. Wyświetleń i zazwyczaj około 15 komentarzy przy notce!! ;**. Weszłam na bloga, przyjrzalam się mu dokładnie. .. był taki jaki o jakim zawsze marzyłam ! I przypominając sobie wasze ostatnie komentarze doszłam do wniosku, że ten pomysł odpada! ;** myślałam też o tym, aby znaleźć nową blogerke! To te był głupi pomysł, bo nie moglabym spać po nocach, wiedząc, że nie ja napiszę 21 rozdział ;/ ; (. Postanowiłam zostawić bloga, nadal go pisać... następny rozdział jak już wam mówiłam bd za tydzień... chyba że  uda mi się cos napisać na telefonie. ;*** byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście zostawiali komentarze pod tym postem. Wiedziałabym ile was zostało ;*** jeszcze raz was bardzo przepraszam i zapraszam do czytania.  ;*** kocham ! <33

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział XX

Pocałowałem ją w czubek głowy i zapach jej czekoladowego szamponu wypełnił moje nozdrza.
 * * * 
- Panie Bieber, bardzo mi przykro. Niestety jest za wcześnie, aby ustalić co dokładnie dolega pani Allen, nigdy nie spotkałem się z czymś takim, ale moim zdaniem to początki schizofrenii. - powiedział psychiatra w Miejskim Szpitalu Psychiatrycznym im. Jones'a Duhamana. Deyn była jak wygrana na loterii. Jakbym trafił szóstkę i wygrał miliony - tak się czułem mając ją przy sobie. Nasze życie przypomina jakieś pieprzone przygody zakochanych z jakiegoś głupiego serialu. T wszystko co się zdarzyło, odwróciło moje życie do góry nogami. Nie jestem pewien, czy to dzieje się na prawdę, to niemożliwe...To wszystko jest takie dziwne, ale jak się pieprzy to wszystko po kolei. Nie wiem czy Bóg chce Nas doświadczyć, chce pokazać, że jesteśmy sobie pisani? Wiem, że ją kocham. I żadna choroba, żadne cierpienie tego nie zmieni. 
"...ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci."
Ona jest dla mnie wszystkim, jest całym moim światem! Kocham ją. Dla niej będę silny, będę pomagał, nie opuszczę jej.                            
                                                                                   4 Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
5 nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
8 Miłość nigdy nie ustaje, 
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, 
albo jak dar języków, który zniknie, 
lub jak wiedza, której zabraknie. 

   *( 1 List do Koryntian )
Będę walczył o NAS.
 * * *
Stałem na korytarzu i czekałem na mamę, Sophie i Drake'a. Gdy tylko zobaczyłem ich zmartwione twarze, idące w moim kierunku, od razu w myślach podziękowałem Bogu, za tak wspaniałych przyjaciół.
- I co z nią? Co z Deyn? - zapytała zdezorientowana Sophie. Dziewczyna zatrzymała się metr ode mnie i ściskając w dłoni swojego smartfona oczekiwała na odpowiedź. Moja mama, podeszła do mnie i kładąc mi rękę na ramieniu, powtórzyła to samo pytanie.
- Lekarze podejrzewają schizofrenie. Ale to jeszcze nie jest pewne. Doktor radził, aby została tu kilka dnia na obserwacji, i wtedy będą mogli zadecydować co dalej robić. - powiedziałem przecierając oczy ze zmęczenia. Nie spałem od kilku dni, i mimo pobladłej twarzy i sinych worków pod oczami, trzymałem się w miarę dobrze.
- Boże...- wyszeptała Sophie zakrywając usta ręką. Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy, których nie próbowała ukrywać. Jak tu być twardym, gdy wszyscy w około ulegają emocjom ?! Drake przytulił dziewczynę i dał jej całusa w czubek głowy, szepcząc przy tym "Wszystko się ułoży".
- Justin, jedź do domu. Prześpij się, my tu zostaniemy, zaraz z resztą przyjedzie Eris i reszta. Ledwo co stoisz na nogach. - powiedziała zmartwiona mama.
- Czuję się dobrze. - wymamrotałem siadając na ławce.
- Justin...
- Nie mamo! Czuje się dobrze! Zostaje tu na noc, a ty jedź do domu i podrzuć mi jakieś ciuchu.. jak być mogła..- powiedziałem ożywiony. Przejechałem dłońmi po twarzy, próbując się trochę rozbudzić. Pomogło. Byłem gotowy do działania!
 * Następnego dnia *
Lekarz pozwolił mi się z nią zobaczyć, pozwolił nawet wyjść na dwór, ale tylko przy asystencji pielęgniarki.

Dziewczyna ubrana była w białą "piżamę" do kostek. Prowadzona była przez ciemnoskórą pielęgniarkę o miłym wyrazie twarzy.
- Deyn, teraz pójdziesz z Justinem na dwór. Usiądziecie na ławce, porozmawiacie...- tłumaczyła mojej dziewczynie. Ta, rozglądała się z podziwem po całej sali, uśmiechając się co chwilę. Podszedłem do niej bez słowa i złapałem za rękę. Zdziwił mnie brak reakcji z jej strony. Szliśmy długim, jasnym korytarzem, aż wreszcie dotarliśmy na tyły placówki. Ogród był cudowny. Pełno zieleni, kwiatów, z wielką fontanną na środku. Deyn nieudolnie próbowała biec, lecz każdy jej krok kończył się potknięciem. Na jej twarzy pojawiał się grymas, później uśmiech, a następnie nieznany mi dotąd wyraz. Usiedliśmy na ławce. Dziewczyna nie była zainteresowana rozmową. Zachwycała się latającymi motylami i próbowała łapać każdego z nich. Spojrzałem na nią i widząc jak wszystko wywołuje niedowierzanie na jej twarzy, przypominałem sobie gdy ją pierwszy raz zobaczyłem. Jak zachwyciła mnie jej uroda. Pamiętam moje pierwsze, poważne wyznanie:
"Znamy się już 45 dni. To wystarczyło, żebym się w tobie zakochał. Z każdym dniem, z każdym wypowiedzianym przez ciebie słowem zakochuję się w tobie coraz mocniej. Serce mi pęka gdy widzę jak płaczesz. Chce być tym jedynym Deyn. Kocham cię.  Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego, nigdy tak nie kochałem. Jestem w stanie oddać za ciebie i dla ciebie wszystko. Kocham cię, Deyn "
 - Deyn chciałbym ci coś powiedzieć. - zacząłem zdenerwowany.
- Poczekaj. - zaśmiała się. - Poczekaj, poczekaj, poczekaj. - klaskała w dłonie z uśmiechem na twarzy - mam coś dla ciebie! - zdziwiło mnie to.  Uśmiechnąłem sie w jej stronę i czekałem co mi pokaże...
____________________________________________________________________
PRZEPRASZAM! Miałam dodać kilka dni temu, ale na prawdę nie miałam czasu! Proszę, zrozumcie. Mam prace wakacyjną - rozdawanie ulotek! ;p Niby nie aż takie ciężkie, ale cały dzień na mieście, w upale... i nikt nie chce brać tych ulotek!! Następny w niedzielę, albo późno w sobotę, bo mam wolne więc na BANK będzie nowy! Mogę wam podpowiedzieć, że coś już się niby zacznie naprawiać, ktoś się znajdzie, ale i bolesna prawda wyjdzie na jaw! Czy Justin to wytrzyma?! Czytajcie... :* Aaa i mam dla was niespodziankę! Trudno mi na razie określić jej termin, ale już nie długo <333
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! :**

środa, 17 lipca 2013

Rozdział XIX

"Boże..." - pomyślałem...
Siedziałem tam jak jakiś odmieniec. Prze kilka pierwszych minut próbowałem odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego znowu my? Później próbowałem się skupić, na tym, jak mam nam pomóc, a na końcu wybuchłem płaczem słysząc cichy śmiech dziewczyny. Co teraz będzie? Co ja ma kurwa teraz robić? Jak ona nigdy nie wyzdrowieje?...Ze strachem w oczach spojrzałem na nią... Deyn siedziała na fotelu i mamrotała coś pod nosem, bujając się w kilka stron jednocześnie. Chciałem podejść, przytulić ją, powiedzieć jak bardzo ją kocham, ale im byłem niej bliżej, tym mocniej ona zaczynała płakać i krzyczeć. Kocham ją, mimo tego, że mnie nie poznaje, lub nie chce mnie poznać. Moje uczucia się nie zmieniły, wręcz przeciwnie, są coraz większe, lecz, gdy widzę jakie ja u niej wywołuje zachowania to płakać mi się chcę! Lekarz ponownie spojrzał na dziewczynę i pod presją policji zaczął zadawać jej pytania. Jeden z policjantów włączył dyktafon i na małej karteczce zawzięcie coś notował. 
- Deyn. Jestem doktor Green. Chciałbym z tobą porozmawiać o kilku sprawach. - powiedział najmilej jak tylko potrafił. Położył ręce na kolanach i z niecierpliwością wyczekiwał na odpowiedź. Moje podpuchnięte i zapłakane oczy skierowały się w stronę mojej dziewczyny. 
- Dzień dobry panie doktorze. Jestem Deyn i bardzo chętnie z panem porozmawiam. - wyrecytowała jak dziecko w podstawówce i na zakończenie wzięła głęboki wdech. Na jej twarzy widać było stres, a nieobecne oczy spoglądały gdzieś w dal, zza okno. Dłonie miała ułożone wzorowo na kolanach, lecz po chwili nie zwracając na nikogo uwagi zmieniła pozycje. Nogi miała pod pośladkami i ze stresu wkładała palce do ust.
- To bardzo dobrze. Czy chcesz żeby oni wszyscy tu zostali? - zapytał wskazując na każdego z nas po kolei. Przez kilka sekund dziewczyna spoglądała w oczy jednego policjanta, później w oczy drugiego. Gdy jej wzrok zatrzymał się na mnie jedna, pojedyncza i bardzo obfita łza spłynęła po jej policzku. I w tej właśnie chwili iskra nadziei ponownie zabłysła. Czułem, że mnie pamięta. Że coś czuje. Była jakby styknięciem dwóch osób. Raz moją Deyn, kochaną, później zmieniała się w zupełnie inną, nieznaną mi osobę. Z grymasem spojrzała ponownie na lekarza.
- To jest mój chłopak. Chce żeby tu był, bo go bardzo mocno kocham. - powiedziała. Gdy usłyszałem te słowa radość przyćmiła mi cały świat. Przetarłem oczy i spojrzałem na Deyn. Czyżby to było tylko chwilowe? Nie wiem, ale teraz gdy mam podparcie, teraz gdy mam pewność, że mnie kocha to będę o nas walczył.
"Spotykacie się, nawet codziennie. Chodzicie na spacery, całujecie, spędzacie wspólne noce. Oglądacie razem telewizję i robicie wspólne śniadania - twierdzisz, że to prawdziwa miłość? Mylisz się. Spróbuj przetrwać przy Jej łóżku szpitalnym przez siedem dni, non stop, z prawie zerową liczbą godzin snu. Podnieś z gleby, gdy będzie tak pijana, że nie będzie miał siły iść. Przetrwaj kłótnię, w trakcie której rozwali sobie rękę o ścianę, i rozjebie butelkę wódki przed Tobą. Złap za rękę pomimo tego, że każdy będzie przeciwny. Kochaj . Nawet wtedy gdy będzie milion kilometrów stąd. To jest właśnie miłość." To czuje do Deyn, to wszystko dla niej robię. To jest miłość...
- Siedziałam sobie w domu i wtedy dostałam sms-a. - mówiła z przekonaniem jakby czytała bajkę dzieciom w przedszkolu. Nie brała tego na serio, bawiła się tym, lecz mimo to wierzyłem w każde jej słowo. - To od ciebie! - wskazała na mnie palcem. Bardzo mnie to zdziwiło, bo dokładnie pamiętam, że nic takiego nie zrobiłem, co do cholery!!?? - I tam było napisane, w tym sms-ie, że chce się spotkać. I ja się bardzo ucieszyłem i szybko wyszłam z domu. I szukałam o długo po parku, ale on mi nie odpowiadał. Bałam się, że jednak mnie nie kocha i sobie ze mnie żartuje i poczułam jak ktoś mnie dotyka, to był ten mężczyzna. On mnie dotykał i całował, a ja tak bardzo tego nie chciałam...-mówiła i mimo przejętego uśmiechu na twarzy z oczu popłynęły jej łzy pełne bólu. Zacisnąłem zęby w złości, robiąc to samo z pięściami, chcąc aby nikt tego nie zauważył. Pochyliłem głowę, wpatrując się w buty i chowając łzy, którego szybko spływały po moich policzkach. Przysięgam, że zabiję tego, który jej to zrobił! Będę go szukał, a jak już znajdę to zabiję! Za to wszystko co jej zrobił! Ktoś powiedział kiedyś "To nie takie jednak proste spojrzeć, gdy się spojrzeniem dotyka bólu.", miał rację. - I później straciłam przytomność, i później się obudziłam w jakimś dużym budynku, i.. i on mnie bardzo skrzywdził. Bardzo mnie bolało i krew mi mocno leciała...- opowiadała, a w tej chwili ten ironiczny uśmiech zniknął z jej twarzy, Deyn zaczęła płakać, łapiąc się jednocześnie jedną ręką za podbrzusze. Z hałasem odsuwając ze sobą krzesło podbiegłem do niej i mocno ją przytuliłem. Czułem się jak zawsze. Pocałowałem ją w czubek głowy i zapach jej czekoladowego szamponu wypełnił moje nozdrza.
____________________________________________________________________________
Cześć kochane! <3 Jest następny! I jak? Wiem, że za często to powtarzam, ale "o wiele lepiej brzmiał w mojej głowie". Następny będzie o niebo lepszy ( postaram się ) bardziej wzruszający i w ogóle BARDZIEJ ^^. Dodam go już niedługo, chyba za 2 dni, bo mam w połowie napisany :* :)
Liczę, na szczere komentarze :***

niedziela, 14 lipca 2013

NOMINACJE!!!

Cześć wszystkim! Właśnie dowiedziałam się, że zostałam nominowana do The Versatile Blogger przez http://nowewcieleniejustinabiebera.blogspot.com/http://selena-and-justin-my-story.blogspot.com/ i  http://thelovestoryforyou.blogspot.comhttp://becauseofyou-jb.blogspot.com za co bardzo im dziękuję :* Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego! Jestem nowa, bloga prowadzę trochę ponad miesiąc a tu już trzy nominacje! Dziewczyny jesteście niesamowite!! Jestem bardzo szczęśliwa, bo to pokazuję, że to co robię jest docenianie. Jestem nowa w te klocki i nie wiem za bardzo o co w tym chodzi, ale postaram się wypełnić wszystkie zalecenia <3
Zasady konkursu:

1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2) Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4) Nominować 15 blogów które na to zasługują.
5) Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

    7 Faktów O Mnie

1. To mój drugi blog w życiu :)
2. Nie mam pojęcia o co chodzi w takich konkursach :/
3. Kocham moje czytelniczki.
4. Jestem Julia.
5. Uwielbiam truskawki w czekoladzie ^
6. Uzależniłam się od internetu.
7. Cenie szczerość, a nie hejty. :p

    NOMINOWANE BLOGI:

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział XVIII

- Pacjentka jest w śpiączce, naprawdę trudno mi określić ile to potrwa. Na dziś dzień jest stan jest stabilny. Mogą państwo ją odwiedzić, ale pojedynczo. – powiedział dr.Green i pożegnał nas uśmiechem. 
Ruszyłem w kierunku Sali odprowadzany przez wszystkie spojrzenia. Wszedłem do środku, a serce o mało co nie wyskoczyło mi z piersi. Moja Deyn. Moja kochana Deyn...Taka bezbronna... Na sam widok mojej dziewczyny przytwierdzonej do łóżka,łzy spłynęły mi po policzku. Ma jej twarzy pojawił się grymas, jakiego jeszcze nie widziałem. Usiadłem na krzesełku obok łóżka i objąłem jej zimną dłoń. Pocałowałem ją delikatnie i nadal ją trzymając, zacząłem mówić.
- Deyn, wiesz, że jesteś dla mnie całym światem!? Kocham cię, nie wiem co bym bez ciebie zrobił! Proszę cię, nie zostawiaj mnie, nie teraz, nie w takiej sytuacji...kocham cię, Deyn...- na ładnie. Miałem być twardy, miałem być podporą dla wszystkich, a sam ryczę jak małe dziecko. Nie mogłem przestać wylewać z siebie łez. To już takie przyzwyczajenie, taki nawyk, jak jedzenie. Przetarłem łzy i usiadłem obok niej na łóżku. Gdyby nie wszystkie te urządzenia, które wskazywały, że jej serce bije, bałbym się, że jest z nią coś nie tak. Leżała wyprostowana, cała blada. Koloru dawały jej jedynie liczne siniaki i zadrapania. Potrzebowałem jej. Potrzebowałem jak powietrza, jedzenia.. Jej dotyku brakowało mi cholernie. Nie zwracając na nic uwagi położyłem się obok niej na ciasnym łóżku. Złożyłem na jej policzku pocałunek. Nie odrywałem się od niej chyba przez kilka minut. Położyłem się, tuż obok, sprawiając, że czubki naszych głów się stykały. Pocałowałem ją w czoło, później ponownie w policzek. Boże, tak bardzo mi tego brakowało. Szczerze, liczyłem, że teraz się ocknie. Że obudzi się i pocałuje mnie jak nigdy, że razem gdzieś uciekniemy i będziemy mieć gromadkę dzieci. Nerwowo spoglądałem na wszystkie pikające urządzenia, nic. Na twarz Deyn. Zero ruchu. Kolejna łza spłynęła mi po policzku, przetarłem ją i powolnie, aby nie zrobił jej krzywdy położyłem głowę na jej klatce piersiowej. Czułem jej bicie serca! To niesamowite uczucie...
"Każdej nocy w moich snach
Widzę, czuję Cię,
Dzięki temu wiem, że istniejesz 
Daleko, przez odległość
I przestrzenie między nami
Musisz przyjść, pokazać, że istniejesz..." ( Celine Dion "My heart will go on )
- zanuciłem cicho wpatrując się w jej dłoń...
  * * * 
Było już grubo po pierwszej i sen boleśnie dawał o sobie znać. Gdy tylko na chwilę siadałem od razu powieki mi się zamykały i nie chciały otworzyć. Moja mama wróciła już do domu, ciotka Deyn musiała wracać do pracy, a cała reszta spała na kupie ( od aut.w sensie jeden na drugim  :D ) w kącie pod oknem. Usiadłem na fotelu i chcąc nie chcąc, przymknąłem powieki. Nagle poczułem na sobie czyjąś dłoń. Szybko się ocknąłem i przecierając oczy spojrzałem na mężczyznę. To doktor Green. 
- Panie Bieber, musimy porozmawiać. Proszę za mną, do mojego gabinetu. - powiedział i bez słowa ruszył w kierunku pokoju. Miałem chwilę zawahania, nie wiedziałem co się stało, lecz bezwładnie ruszyłem za nim.
Doktor otworzył drzwi i ruszył w kierunku biurka, ja za nim. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to dwóch policjantów, którzy stali na baczność obok lekarza. Byłem zdezorientowany, nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi.
- Chwila, co się dzieje?! Coś z Deyn?! - zapytałem, a raczej wykrzyczałem.
- Proszę usiąść, panie Bieber. - powiedział i wskazał na fotel obok którego stałem. Coraz bardziej zdenerwowany zrobiłem to co kazał wyczekując odpowiedzi. 
- A więc zacznę od początku. Dostałem wiadomość, że pacjentka wybudziła się ze śpiączki i jej stan jej stabilny...- mówił, lecz moja radość mu przerwała. Kamień spadł mi z serca, nie pamiętam kiedy ostatnio się tak cieszyłem. Jednak to co powiedział, sprawiło, że uśmiech znikł mi z twarzy. - Zrobiliśmy wszystkie potrzebne badania, które wykazały, że Deyn Allen została ofiarom kilkakrotnego gwałtu. - świat mi się za walił. Po tych słowach, łzy pociekły mi po policzkach, nie wiem nawet jak mam opisać uczucia, które mi wtedy towarzyszyły. Moja Deyn, mała, niewinna Deyn...Kto jest takim bydlakiem, żeby robić takie rzeczy. Byłem taki wkurzony, że bez kontroli uderzyłem pięścią w biurko lekarza. - Spokojnie, to nie wszystko. Robiliśmy dodatkowe badania, które nie wykazały żadnych uszkodzeń wewnętrznych ciała. Obawialiśmy się również, że mogło dojść do zapłodnienia, jednak nic takiego nie miało miejsca. Jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Policja musi przesłuchać ofiarę, aby mieć chociaż jakieś podstawy do wszczęcia śledztwa. Jednak mogą być z tym pewne problemy...- powiedział i się zawahał.
- Jakie kurwa problemy? - wybuchłem niekontrolowanie. Co się znowu stało?! Boże... zmęczenie i chęć położenia się w łóżku nagle ustały. 
- Spokojnie. Nie jestem pewny, ale podejrzewam u pana dziewczyny objawy choroby psychicznej wywołanej ostatnimi przeżyciami. Nie jestem lekarzem psychiatrą, ale radzę panu jechać tan z pacjentkom i wykonać odpowiednie badania. Wiem, że to dla pana ciężkie, ale naprawdę proszę się uspokoić. - mówił, widząc złość która mnie ogarniała. Świat mi się zawalił. To niemożliwe, przecież to wszystko niemożliwe... serce mi pękało, czułem się jakby ktoś wyrywał mi je po kawałku, a ono znowu odrastało, i tak co chwile. - Deyn zaraz tu przyjdzie zeznawać. Nie wiemy na ile możemy jej wierzyć, ale nie mamy innego wyboru. - mówił i w tej chwili drzwi od gabinetu otworzyły się i zauważyłem w nich moją ukochaną w towarzystwie dwóch pielęgniarek. Deyn ubrana była w długą białą szpitalną piżamę, a dłonie miała całe w bandażach. Na jej bladą twarz spadały grube kosmyki włosów. Widziałem tylko skrawek jej ust, które wykrzywiały się w nieznanym dla mnie uśmiechu pełnym pogardy i wyższości. Kobiety zaprowadziły Deyn na fotel obok mnie i opuściły pokój. Głowa rozbolała mnie od natłoku zdarzeń i myśli, kolejne łzy spłynęły mi po policzkach. Szybko je przetarłem, próbując grać twardziela.
- Kochanie...- wyszeptałem prawie bez dźwięku i położyłem dłoń na jej ramieniu. Dziewczyna odsunęła się ode mnie razem z krzesłem i zaśmiała głośno i donośnie. Nie był to zwykły śmiech. Taki jaki można było usłyszeć w horrorach. Dziewczyna Odgarnęła włosy skrywające jej twarz i wtedy ujrzałem coś strasznego. Wszystkie palce u prawej ręki miała powyginane w różne strony, a przeciwną dłoń miała całą sparaliżowaną. Spojrzałem w jej oczy. Tego bałem się najbardziej. Nie widziałem już w nich Deyn, tylko szatana...
"Boże..." - pomyślałem...
_____________________________________________________________________
I jak tam rozdział?? Nie wiem czy czytaliście moją "Uwagę", którą dodałam wczoraj, jeśli nie, to kieruje was teraz tam, przeczytajcie, bo jest tam to, co chciałabym wam teraz powiedzieć ( http://justinanddeynnmymirrorstaringbackatme.blogspot.com/2013/07/uwaga.html#comment-form ) 
Kocham Was :** <3