wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział VII



        * Dzień Pogrzebu Rodziców Deyn, Oczami Justina *
Pogoda była przepiękna. Słońce świeciło, na niebie nie było żadnej chmurki. Gdyby nie ostatnie wydarzenia, byłoby cudownie.
Siedząc razem z mamą kilka ławek za Deyn i Eris, nie mogłem się skupić. Dawno nie byłem w kościele. Kariera, występy dopiero w obliczu takiej tragedii człowiek zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę jest niczym w całym świecie, że dobra materialne nie SA najważniejsze.
Rozmyślałem o wszystkim, Masza jeszcze się nie zaczęła, więc mogłem wszystko sobie poukładać. Deyn znowu zaczęła pić. To wszystko tak ją zmieniło. Już nigdy nie będzie tak samo, tamte lata już nie wrócą, tylko tego jestem pewny.
Bałem się z nią rozmawiać. Nie chciałem palnąć jakiejś głupoty, żeby nie pogorszyć jej stanu. Wszystko się spieprzyło.
Dziewczyna co chwile wycierała policzki chusteczką. Ubrana w czarną sukienkę do kolan, z rozpuszczonymi włosami wpatrywała się w obraz Matki Boskiej.
Na środku kościoła stały dwie zamknięte trumny. Jedna czarna, druga biała. Nie potrafiłem wyobrazić rodziców Deyn, tam w środku. Wierzyłem, że to pomyłka, że nie chodzi o nich, lecz wszystkie wykonane badania wskazywało, że to niestety oni. Dziewczyna usilnie próbowała wstrzymać się od spojrzenia w tamtą stronę. Czasami się udawało, a gdy nie wybuchała płaczem, który roznosił się po całym kościele. Po kilku minutach pojawił się pastor. Opowiadał jakimi oni wspaniałymi ludźmi, mimo, że za bardzo ich nie znał. Nadszedł czas na przemowę Deyn. Wczoraj powiedziała, że nie będzie się przygotowywać, że powie to co czuje. Dziewczyna zawahała się. Lecz po chwili ruszyła w kierunku mównicy. Stanęła i przyglądając się każdemu z osobna, wzięła głęboki wdech. Stała prosto, nieruchoma, a jej blada, bez wyrazu twarz lśniła w blasku dzisiejszego słońca.
- Bardzo dziękuję, że zjawiliście się w tak licznym gronie, aby pożegnać moich rodziców. – mówiła. Glos jej się łamał i nawet z takiej odległości w jakiej ja się znajdowałem, dało się zauważyć jej trzęsące się ciało. – Moi rodzice byli najwspanialszymi ludźmi na świecie. Bez względu na to co robiłam, jakie problemy stwarzałam zawsze byli wyrozumiali i pomocni. – spojrzała się na trumny. Twarz schowała w dłonie i zaczęłą płakać. Nie wiedziałem co robić. Iść do niej czy nie?? Po kilku minutach wytarła policzki i kontynuowała. – Nie przygotowałam nic specjalnego, żadnej wzruszającej mowy, ale chcę wam powiedzieć jedno. Doceńcie to co macie, dopóki nie jest za późno. Szanujcie ojca, matkę, siostrę, brata, koleżankę, bo gdy się ockniecie może być za późno. Możecie nawet nie mieć okazji się pożegnać. Jutro może nie być mnie, ciebie, albo ciebie. Doceniajcie to co macie. Problemy, które towarzyszą ludziom, jak na przykład jakie kwiaty będą ładniej wyglądać w ogródku, są niczym. Znalazłam się w tragicznej sytuacji. W jednej chwili straciłam wszystko, jestem sama. Kochajcie do końca. – dziewczyna bez słowa udała się na swoje miejsce walcząc z chęcią wybuchnięcia płaczem.
            * Godzinę później *
Cały tłum, który pojawił się na pogrzebie stał naokoło wielkiego wykopanego w ziemi dołu. Proboszcz kończył modlitwę i teraz był moment, aby każdy rzucił tradycyjnie na trumny garść ziemi. Spojrzałem na Deyn. Było gorzej niż myślałem, słyszałem jej szloch. Słyszałem jak dławiła się płaczem i coś mamrotała pod nosem. Eris, mimo, że sama słabo się trzymała, obejmowała dziewczynę, aby nie pozwolić jej upaść. Gdy nadeszła jej kolej wzięła dwie wielkie czarne róże i samotnie, powolnym krokiem podeszła do trumien. Obserwowana przez setki par oczu podążała w ich kierunku. Podeszła do pierwszej. Przez minutę się jej przyglądała i mimo woli położyła na niej kwiat. Ponownie się rozpłakała i pocałowała trumnę. Płacząc lecz nie odrywając ust od drewna, objęła ją ramieniem, jakby tuliła misia. Wśród ludzi słychać było szepty i pociągnięcia nosem. Nie chcąc odrywać się od ojca* zrobiła to samo z matką*. To było ich ostatnie pożegnanie. Widząc to nie mogłem pohamować się od płaczu. Łzy płynęły mi strumieniem jak nigdy. Deyn podeszła powrotem do ciotki.
Kilku mężczyzn ubranych w ciemne garnitury obwiązało trumny z zamiarem wpuszczenia ich do grobu. Widziałem Deyn tulącą się do ciotki, aby nie musieć tego oglądać. Po chwili jednak dziewczyna wyrwała się z objęć ciotki i zaczęła biec w kierunku mężczyzn. Krzyczała z taką rozpaczą, jakiej nie mogłem sobie wcześniej uświadomić. Mówiła coś w stylu „Zostawcie ich. Muszę się z nimi pożegnać”. Byłem w takim szoku, że nie pamiętam dokładnie. Odpychała od siebie ludzi próbujących ją odciągnąć. Dopadła do trumien i wtuliła się w każdą po kolei mówiąc:
- Zakopcie mnie z nimi! – zaczęła płakać. Ból rozsadzał mi serce, ludzi płakali razem ze mną.
Usiadła na ziemi, głowę oparła na ziemi. Ponownie pocałowała drewno. Ludzie podchodzili z zamiarem jej odciągnięcia i zakończenia procesji. Bez skutku. Deyn cała zalana łzami kurczowo trzymała się złotych uchwytów. Wylewając tony łez opowiadała jak się czuje. Mówiła jak bardzo jej ciężko, że chce umrzeć. Opowiadała jacy oni byli wspaniali, że ich nie zostawi, że chce być z nimi. Nie mogłem na to patrzeć. Cały zapłakany, przedzierając się przez tłumy ludzi biegłem w jej kierunku. Gdy wreszcie dotarłem widząc jej twarz z bliska, nie wierzyłem w to co widzę. Całkowicie się zmieniła, schudła, zbladła. Oczy miała zaczerwienione i wyglądała na inną osobę. Z jej dłoni leciała krew. Deyn raniła się o ostre zakończenia uchwytów, lecz nie zważając na to trzymała je coraz mocniej i mocniej. Uklęknąłem przy niej i wytarłem łzy.
- Deyn, chodź ze mną. Zaprowadzę cię do domu.
- NIE! Nie waż się mnie dotykać. Zostaje tu do końca. Nie zakopiecie ich beze mnie. Tak najłatwiej! Pozbyć się problemu i wrócić do domu! Zostanę to dopóki nie umrę! – krzyczała. Czerwona ciecz plamiła jej całą sukienkę.
- Wiem, ze ci ciężko, ale czasu nie da się już cofnąć. Będę siedział tu z tobą ile tylko chcesz. Nie zostawię cię… -mówiłem. Serce mi się łamało, gdy ją taką widziałem. Mimo moich zapewnień, nie chciała pościć. Klękałem razem z nią tak przez kilka minut, ludzie wciąż wpatrywali się w nas. Tak naprawdę w ogóle mnie to nie obchodziło…
Jest kolejny! Dziękuje za te cudowne komentarze, które zostawiacie! CHCE ICH WĘCEJ! :* :D mam nadzieję, że rozdział się podoba, mimo, że jest taki krótki za co przepraszam! 
Dziękuję za to, że: ( cytując wasze komentarze)
·         Kochacie mnie, no kurwa kochacie,
·         Że kochacie moje rozdziały
·         Że jestem zajebista tak jak to opowiadanie
·         Że czytacie i kochacie
·         Że nie zdaję sobie sprawy że stworzyłam cudo
·         Nawet za to, że ryczycie
Przepraszam za błędy, nie miałam nawet czasu ich sprawdzić!
Kocham Was! Kocham za wasze komentarze, za to, że jesteście i czytacie! Jak widzę jakiś wasz spis, to ryj mi się cieszy, ze szczęścia mi się płakać chce. Naprawdę dziękuję, nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne!! <33 Jesteście najlepsze!!!
 Pisane przy: Bruno Mars-„When I was your man”, Justin Timberlake- „Mirror”

9 komentarzy:

Wiktoria pisze...

Błędy ? ja tu żadnych błędów nie widzę <3
Serio tworzysz cudo *O*
Ryczałam jak głupia czytając twoje mega opowiadanie , czekam na więcej <333333

Anonimowy pisze...

Super ekstra jesteś najlepsza czekamy do jutra bo jak nie to nie wytrzymamy bez cb 《3 ♥♡♥

Ola pisze...

Świetne *.* Czekam na następny <3

Anonimowy pisze...

omg ! boże gdy to czytam nie potrafię pohamować łez ! jezus ! no nie wiem jak to opisać ! świetnie piszesz ! zrobię sobie z tego książkę ;* przez ostatnie 3 rozdziały ryczę jak jakaś jebnięta za przeproszeniem xd no ale nie potrafię się powstrzymać ! kurwa no jeszcze nie czytałam takiego bloga który tak dokładnie opisuje uczucia głównych bohaterów ! a i dziękuję za kolejną dawkę humoru :D ( chodzi mi o przytoczenie mojego kama jako pierwszego jeszcze ;* ) kocham ciebie i twojego bloga :) :*

Unknown pisze...

to ja kocham cie <3 kocham was <3 nawet nie wiesz jak genialnie się czuję wiedząc jakie emocje u was wywołuje! Może to wredne, ale cieszę się że płaczecie :) O to mi chodziło! chciałam tak to napisać, żeby było wzruszające. Dziękuję, ze twierdzisz, że dokładnie opisuje uczucia głównych bohaterów. Moja pani od polskiego mówi, ze zawsze za bardzo się skupiam na szczegółach :)) Haha.. zrobisz z tg książke?! to fajnie, ze aż tak ci się podoba! :* <33

Olcia50514 pisze...

RYCZE OMG;;CC ALE MI JEJ SZKODA ;CC ROZDZIAŁ ŚWIETNY SZYBKO KOLEJNY KOCHANA <333333333

Unknown pisze...

http://postarajsiebieber.blogspot.com/2013/06/nine.html zapraszam na dziewiąty rozdział .

Agata pisze...

dasz swojego facebooka ?? Popiszemy, bo mam pare pytań o prowadzeniu bloga ;DD a tak poza tym to na moim już jest pierwszy rozdział ! Zapraszam : http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/2013/06/rozdzia-1-obudziam-sie-o-736.html

Anonimowy pisze...

i znowu ryczę . ;c kocham Twojego bloga . <3 czekam tylko na coraz to nowsze rozdziały . <3 błagam dodawaj częściej bo tylko co 5 minut sprawdzam czy jest następny , stworzyłaś cudo. <3 / Weronika .

Prześlij komentarz

Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział? Jeśli tak. KOMENTUJECIE. To naprawdę niesamowite uczucie kiedy widzisz chociaż ten jeden komentarz. Od razu chce ci się pisać nowy rozdział!
Pozdrawiam :P
~`Julaa