Nagle poczułam silne uderzenie w tył głowy. Pamiętam tylko jak upadałam na ziemię, pamiętam ból który temu towarzyszył.
* * *
Ocknęłam się w wielkim jasnym pomieszczeniu, które przypominało opuszczoną salę do ćwiczeń. Powoli otworzył oczy i blask wpadającego światła przymrużył mi oczy. Odruchowo chciałam przetrzeć je dłonią, lecz coś mnie powstrzymało. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że jestem przywiązana do krzesła kilkoma linami, dopiero teraz przypomniało mi się co wydarzyło się wczoraj. Na samą myśl o tym łza popłynęła mi po policzku. Zaczęłam szarpać się z nadzieją, że poluźnię choć trochę liny i uda mi się stąd wydostać. Pocierałam jedną o drugą, lecz nic to nie dało. Zaczęłam szybciej oddychać, chuchając na włosy, które padały mi na oczy zakrywając cały widok. Męczyłam się z nimi kilka minut aż w końcu opadłam z sił. Siedziałam zrezygnowana na drewnianym krześle i zaczęłam płakać. Modliłam się w duszy, żeby nie było tu tego człowieka. Nie powinnam go tak nazywać, bo jak można nazywać osobę, która robi takie rzeczy bliźniemu? Przed oczami pojawił mi się Justin. Próbowałam odpędzić się od tego widoku, bo czułam się przez to gorzej. Co on teraz może robić?? Nie mam pojęcia co ze mną będzie, nie wiem czy wrócę do domu, czy przeżyje...kocham go i będę walczyć!
W oddali widać było małe okienko przez które do środka wpadało światło. Prawdopodobnie było już rano.
Czułam jak łzy spływają mi po policzku. Dlaczego taki koszmar znowu spotyka mnie? Niedawno śmierć rodziców, teraz to? Czym sobie zasłużyłam?! Chciałam tylko normalnego, cichego życia! Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach! Ja nie chce w nich grać...
Usłyszałam cisze szmery i przestałam szarpać linie, żeby móc usłyszeć co się dzieje. Kroki nasiliły się i były coraz bliżej. Ze strachem w oczach rozglądałam się po pomieszczeniu. Nagle GO zauważyłam. Na sam widok jego twarzy i tego ohydnego, obleśnego wyrazu twarzy zachciało mi się wymiotować. Nie mogłam wymyślić żadnego usprawiedliwienia dla jego czynów. To był potwór! I tyle...
Mężczyzna podszedł do mnie i swoją wielką dłoń położył na moim policzku. Uśmiechnął mi się prosto w oczy, delikatnie gładząc moją twarz. Nienawidzę go! Nienawidzę gdy się na mnie patrzy, gdy mnie dotyka! Od razu chce mi się wymiotować! Jest taki obleśny, wstrętny...
Gdy tylko go poczułam zaczęłam się wiercić, żeby jakoś uchronić się od niego. Moje plany jednak legły w gruzach. Swoim silnymi, spoconymi łapami złapał moją twarz i zbliżył swoje usta do moich. Nie, proszę nie! Rzucałam się, oddałabym wszystko, żeby mnie nie dotykał!
- Zostaw mnie! Ty jesteś chory człowieku! - krzyczałam zniesmaczona. Nie posłuchał mnie jednak, tylko z całej siły uderzył w twarz. Oczy zaszły mi z łzami, nie wiedziałam co mam robić, co się ze mną dzieję! Dlaczego ja??
- Zamknij się suko, bo jeszcze tego pożałujesz! - krzyczał i ponownie mnie uderzył w twarz.
- Ty jesteś jakimś pieprzonym psychopatą! Lecz się. - powiedziałam i plujnęłam mu w twarz. Spoliczkował mnie jeszcze kilka razy, byłam taka obolała, że kilka razy w te czy w te nie robiło mi różnicy. Momentalnie odechciało mi się wszystkiego, marzyłam tylko, żeby jeszcze raz zobaczyć Justina.
Mężczyzna odwiązał linki i rzucił mnie na podłogę, nie wiem nawet kiedy, zdarł ze mnie ubrania. Wiedziałam co się teraz stanie. Prosiłam Boga, żeby mnie od tego uchronił, ale chyba jednak mnie nie usłyszał. Czując jego usta na całym moim ciele ponownie zachciało mi sie wymiotować. Zaczęłam płakać i szarpać się z całej siły, lecz nie mogłam nawet się ruszyć-byłam przygnieciona przez prawie 100 kilogramowego zboczeńca.
- Zostaw mnie! - krzyczałam. Szarpałam się i płakałam, myślałam, że wezmę go na litość, lecz pomyliłam się...
- Jeszcze ci się będzie podobać! - odpowiedział podniecony. Jego sapanie można było usłyszeć nawet na końcu pomieszczania.
- Proszę, zostaw mnie! - powiedziałam zrezygnowana. Zaczęłam płakać, myśląc, że może go to poruszy. Jednak się myliłam. Po głowie chodziło mi tysiące pytań, nawet myśli samobójcze. Zaczęłam modlić się do Boga, aby przerwał moje cierpienie. Chciałam śmierci. Modliłam się o nią.
Chciałam jeszcze tylko zobaczyć Justina. Kocham go. Dopiero teraz do mnie dotarło jak bardzo.
Wtedy właśnie poczułam jak coś wielkiego rozdziera mnie od środka..
____________________________________________________________
Cześć kochani? Jak tam rozdział? Podoba się? Komentujcie! <3
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelniczkom, w szczególności osobom które w komentarzach mnie niezwykle dopingują, (już wiecie o kim mowa ). Dziękuję Wam za to, że jesteście! <3
Nie wiem co bym bez was zrobiła!
Kocham Was :**
7 komentarzy:
Pytasz czy się podoba? o.O jest niesamowityy ! kurde noo ! sama nie wiem jak mogę to opisać co czuję ! ale tego się nie da opisać słowami ! :D tak strasznie wyczekuję kolejnegoo ! wchodzę na tego bloga co najmniej 4-5 razy dziennie ! jestem strasznie ciekawa co wydarzy się w następnym ! ;* Kocham Cię i czekam na kolejnyy ! ;*
i to by byłoo chyba na tyle na temat tego posta ! :D
Zgadzam się z osobą powyżej :))
Ten rozdział , jak każdy zresztą , był niesamowity . ty jesteś niesamowita , zajebista . Twój blog jest niesamowity , cudowny . Strasznie kocham ciebie i twoje opowiadanie <3
Jesteś po prostu zajebista no.<3!
o ja...szybko kolejny..:D
DAWAJ SZYBKO KOLEJNY ! <3 . Dlaczego takie krótkie ? ;c Pisz dłuższe ;)
ndfiuwehrufhnikenfdwuthjfn BOSKI!!! *o* Jestem w lekkim szoku ale rozdzial naprawde fajny!! ciekawy i wciagajacy!! trzymaj tak dalej i nie moge sie doczekac nn!! dodawaj szybko kochana <3
Zajebisty rozdział ! Kocham ciebie i tego bloga ! ;D <333
Prześlij komentarz
Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział? Jeśli tak. KOMENTUJECIE. To naprawdę niesamowite uczucie kiedy widzisz chociaż ten jeden komentarz. Od razu chce ci się pisać nowy rozdział!
Pozdrawiam :P
~`Julaa